Materialność iluzji
Jak pokazuje wciąż transformująca twórczość Andrzeja Leśnika, schematy wizualne nie zawsze muszą okazać się więzieniem. Tak o charakterystycznym dla modernizmu motywie siatki pisała Rosalind E. Krauss, widząc w nim ograniczenie dla potencjalnych przemian artystycznych poczynań. Leśnik już w końcu lat 80. XX wieku wybrał zygzak i – mimo prostoty tej struktury –nieustannie demonstruje jego potencjał.
W najnowszych pracach na papierze twórca czyni kolejny krok, odnoszący się do własnych doświadczeń. Wychodzi bowiem od dyspozycji elementów, znanych już z obrazu olejnego, poświęconego Kazimierzowi Malewiczowi. Z regularnych pasów zygzaków na płótnie tym pozostało jedynie pięć fragmentów, sugerujących podskórną obecność wizualnego rytmu, znanego z poprzednich kompozycji Leśnika. Te właśnie detale stały się inspiracją do różnorodnego przetwarzania ich właściwości: od naklejenia na nie kartonu i stworzenia kolejnej materialnej warstwy, poprzez wyciskanie ich obrysu we wrażliwej powierzchni kartonu lub podkładanie ich od spodu, aż po realne wycięcie i brak, równoznaczne z zaproszeniem rzeczywistej przestrzeni do wnętrza wizualnego układu. Można więc zauważyć, że od hołdu dla Malewicza Leśnik przechodzi do hommage dla Jana Berdyszaka, którego dialogi z brakiem w obrazie stanowiły w tym wypadku intensywną inspirację.
Leśnik, czujnie wyzyskując potencjał grubych papierów i ich chropowatą powierzchnię, tworzy rozmaite wersje swoich kompozycji, wobec których odbiorcy nie mogą być pewni, co jest namalowane, co narysowane, co wycięte, a co jedynie odciśnięte lub podłożone od spodu, jakby z tyłu pracy. Dopiero percepcja z bliska pozwala odróżnić zastosowane na i w płaszczyźnie zabiegi, odkrywając oczom patrzących grubość papieru, przekrój jego krawędzi, niekiedy pomalowanych na różne kolory i rzucających barwną poświatę na jasne tło. Prace są haptyczne – kuszą, by je dotykać i osobiście przekonać się, gdzie powstał rzeczywisty brak, w jakim miejscu zaś ciemny element został naklejony na płaszczyznę lub wklejony „na plecy” obrazu. Leśnik zaciera oczywistość różnicy między pozytywem a negatywem, wprowadzając nas w konfuzję. Uwodzi odbiorców subtelną grą pomiędzy materialnością i urodą papieru samego w sobie a wyrafinowanymi artystycznymi zabiegami, rozgrywanymi na jego powierzchni i w jego grubości. Iluzja w sztuce powstaje zatem nie tylko w konwencjonalny sposób – można ją wygenerować także „materialnie”, jakby wymajsterkować na kartonie, co przekonująco uzmysławiają ostatnie prace Andrzeja Leśnika.
Marta Smolińska Maj 2014