facebook

Poznań Visual Park

POZNAŃ VISUAL PARK

Poznań Visual Park zlokalizowany nad Jeziorem Strzeszyńskim w Poznaniu jest jedną z największych w Polsce kolekcji sztuki najnowszej,
eksponowanych w przestrzeni publicznej. Inicjatorom PVP i artystom biorącym udział w projekcie zależy na maksymalnej dostępności sztuki dla jak najszerszego grona odbiorców. Jesteśmy przekonani, że obecność sztuki w otwartej przestrzeni publicznej, nie ograniczanej barierą tradycyjnego white-cubu muzeum czy galerii jest najbardziej naturalnym, bezpośrednim i przyjemnym sposobem jej spotkania z publicznością. Jedną z motywacji inspirujących założenie PVP była też refleksja nad zjawiskiem „cywilizacji nadmiaru”. To fenomen powszechnie znany, obejmujący wszystkie sfery życia człowieka
XXI wieku. Już wiemy, że wszystkiego mamy za dużo: dóbr materialnych, możliwości wyboru, informacji, wrażeń, bodźców. Znamy też konsekwencje społeczne, kulturowe, ekonomiczne,
psychologiczne i medyczne. Nadmiarowość skutkuje między innymi – nieco paradoksalnie – ograniczeniem wrażliwości zmysłów. Wydaje
się, że zmysłem zagrożonym najbardziej jest wzrok. Jest takie powiedzenie: „patrzysz, a nie widzisz”. Coraz częściej odnosi się ono do każdego z nas. Staliśmy się mniej spostrzegawczy? Mniej uważni? Skupieni? Dlaczego?
Codziennie jesteśmy atakowani masą wizualnych bodźców: reklamy, kadry z telewizji, Internet, telebimy – tysiące obrazów miga nam przed oczami, jak w zwariowanym kalejdoskopie. Nie jesteśmy w stanie odebrać i przyswoić wszystkiego, co oferuje nasze środowisko wizualne. Odruchowo „filtrujemy” wizualne bodźce i w rezultacie
obserwujemy rzeczywistość fragmentarycznie i powierzchownie a nasze poznanie świata w znacznej części ogranicza się do jego obrazu
zapośredniczonego przez monitor komputera.
Dysfunkcyjność widzenia stanowi oczywistą przeszkodę w odbiorze sztuki, ogranicza jej pełne doświadczanie i wnikliwą interpretację.
Przewrotnie – to właśnie sztuka może być na tę przypadłość skutecznym remedium. Forma dzieła sztuki, często zaskakująca, odmienna od innych elementów codziennego środowiska
człowieka dysponuje siłą przykuwania uwagi i skłania do skupionego, uważnego patrzenia.

Visual Park jest zaproszeniem do zabawy w patrzenie. Zbigniew Herbert pisał, że jednym z naj ważniejszych elementów jego twórczej pracy jest „gapienie się”. Poznawanie i rozumienie świata zaczynają się od patrzenia. Zatem zapraszamy: zatrzymaj się i pogap. Jest na co.
W PVP można zobaczyć prace współczesnych artystów i dowiedzieć się, jak oni widzą świat, czym chcą się z nami podzielić. Można wejść
do ABC Gallery i zobaczyć aktualną wystawę, a przy okazji wziąć bezpłatny Przewodnik, który pomoże nam w wędrówce po parku. Można przyjść na warsztaty, o których informujemy na stronie www.abcgallery.pl i w mediach. Spotkanie ze sztuką i uważne patrzenie jest wspaniałą przygodą. Zapraszamy!

1. FILIP WIERZBICKI – NOWAK, SPACE DELUSIONS, 2012

2. CYRYL ZAKRZEWSKI, MALUM, 2013

3. SŁAWOMIR SOBCZAK, NAPRĘŻENIE, 2012 – 13

4. ANDRZEJ BEDNARCZYK, SEN GULIWERA, 2014

5. SŁAWOMIR BRZOSKA, AXIS, 2014

6. BARTOSZ KOKOSIŃSKI, OBRAZ POŻERAJĄCY NARZĘDZIA REKREACJI, 2015

7. WALDEMAR RUDYK, FORMY NADBRZEŻNE, 2015

8. PIOTR KORZENIOWSKI, STRUKTURY ULOTNE – TRZCINA, 2016

9. MAURYCY GOMULICKI, LIVING SUGAR, 2016

10. JAROSŁAW FLICIŃSKI, NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI, 2016

11. BOGUSŁAW BACHORCZYK, KRÓLIK, KTÓRY WIDZIAŁ JUTRO, 2017

12. ZBIGNIEW SAŁAJ, GUZIK Z TEORII WIDZENIA, 2018

13. ROBERT KUŚMIROWSKI, TĘŻNIA SZTUKI, 2018

14. REPLIKA NEONU WG. PROJEKTU ZBIGNIEWA KAI „STRZESZYNEK – WYPOCZYNEK, 2019

15.PAWEŁ MATYSZEWSKI, TRANSPLANTACJE, 2020

16. MARCIN ZAWICKI, GRZYBY, 2022

17. IZABELLA GUSTOWSKA, …SIAŁA BABA MAK…, 2023

18. DOMINIK LEJMAN, WE MISS, WHAT WE MISS, 2023

19. KRZYSZTOF MANIAK, 52°27’36.6″N 16°49’48.6″E, 2024

20. NIEDŹWIEDZICA

21. EKO-ŁĄKA

POZNAŃ VISUAL PARK PRZEWODNIK

Poznań Visual Park zlokalizowany nad Jeziorem Strzeszyńskim w Poznaniu jest jedną z największych w Polsce kolekcji sztuki najnowszej,
eksponowanych w przestrzeni publicznej. Inicjatorom PVP i artystom biorącym udział w projekcie zależy na maksymalnej dostępności sztuki dla jak najszerszego grona odbiorców. Jesteśmy przekonani, że obecność sztuki w otwartej przestrzeni publicznej, nie ograniczanej barierą tradycyjnego white-cubu muzeum czy galerii jest najbardziej naturalnym, bezpośrednim i przyjemnym sposobem jej spotkania z publicznością. Jedną z motywacji inspirujących założenie PVP była też refleksja nad zjawiskiem „cywilizacji nadmiaru”. To fenomen powszechnie znany, obejmujący wszystkie sfery życia człowieka
XXI wieku. Już wiemy, że wszystkiego mamy za dużo: dóbr materialnych, możliwości wyboru, informacji, wrażeń, bodźców. Znamy też konsekwencje społeczne, kulturowe, ekonomiczne,
psychologiczne i medyczne. Nadmiarowość skutkuje między innymi – nieco paradoksalnie – ograniczeniem wrażliwości zmysłów. Wydaje
się, że zmysłem zagrożonym najbardziej jest wzrok. Jest takie powiedzenie: „patrzysz, a nie widzisz”. Coraz częściej odnosi się ono do każdego z nas. Staliśmy się mniej spostrzegawczy? Mniej uważni? Skupieni? Dlaczego?
Codziennie jesteśmy atakowani masą wizualnych bodźców: reklamy, kadry z telewizji, Internet, telebimy – tysiące obrazów miga nam przed oczami, jak w zwariowanym kalejdoskopie. Nie jesteśmy w stanie odebrać i przyswoić wszystkiego, co oferuje nasze środowisko wizualne. Odruchowo „filtrujemy” wizualne bodźce i w rezultacie
obserwujemy rzeczywistość fragmentarycznie i powierzchownie a nasze poznanie świata w znacznej części ogranicza się do jego obrazu
zapośredniczonego przez monitor komputera.
Dysfunkcyjność widzenia stanowi oczywistą przeszkodę w odbiorze sztuki, ogranicza jej pełne doświadczanie i wnikliwą interpretację.
Przewrotnie – to właśnie sztuka może być na tę przypadłość skutecznym remedium. Forma dzieła sztuki, często zaskakująca, odmienna od innych elementów codziennego środowiska
człowieka dysponuje siłą przykuwania uwagi i skłania do skupionego, uważnego patrzenia.

Visual Park jest zaproszeniem do zabawy w patrzenie. Zbigniew Herbert pisał, że jednym z naj ważniejszych elementów jego twórczej pracy jest „gapienie się”. Poznawanie i rozumienie świata zaczynają się od patrzenia. Zatem zapraszamy: zatrzymaj się i pogap. Jest na co.
W PVP można zobaczyć prace współczesnych artystów i dowiedzieć się, jak oni widzą świat, czym chcą się z nami podzielić. Można wejść
do ABC Gallery i zobaczyć aktualną wystawę, a przy okazji wziąć bezpłatny Przewodnik, który pomoże nam w wędrówce po parku. Można przyjść na warsztaty, o których informujemy na stronie www.abcgallery.pl i w mediach. Spotkanie ze sztuką i uważne patrzenie jest wspaniałą przygodą. Zapraszamy!

SŁAWOMIR SOBCZAK, „NAPRĘŻENIE”, 2012/13  

  • O czym kamienie nie milczą? 
  • Cisza – czy zdarza się ją usłyszeć? 
  • Co ruch ma wspólnego z muzyką?

W potocznym języku funkcjonują powiedzenia: „milczy jak  kamień”, „milczy jak głaz”. Mówimy, że coś jest „martwe jak kamień”. Tymczasem kamień to bardzo ciekawa struktura: każdy, nawet najmniejszy ma swoją formę, kształt, ciężar. Bywa twardy lub miękki, chropowaty lub gładki, ciepły albo chłodny, każdy ma swoją barwę. Wystarczy podnieść z ziemi mały kamyk, przyjrzeć mu się z bliska, poobracać w dłoni. Wtedy swoim kształtem, temperaturą, kolorem, zapachem zacznie opowiadać całą swoją historię: z czego i kiedy powstał, jakie procesy go ukształtowały, czy leżał w lesie porastając mchem, setkami lat toczyły go wartkie wody strumienia, czy – przeciwnie – łagodnie obmywały go fale jeziora, może leżał głęboko zakopany w ziemi, a może był częścią jakiejś budowli.

Prawdziwa, całkowita cisza – czy jesteśmy w stanie jej doświadczyć? Okazuje się, że nawet zamknięci w dźwiękochłonnym pomieszczeniu, odcięci od wszystkich głosów z zewnątrz, zaczynamy słyszeć bicie własnego serca, oddech, dzwonienie w uszach. Cisza nie istnieje: cały świat dźwięczy – wiatr, woda, liście, nasz organizm. Natura nieustannie szumi, buczy, wibruje, szeleści, syczy, kląska, dźwięczy – delikatnie. Nieczęsto przebija się przez hałas cywilizacji. Nawet tutaj, w Strzeszynku rzadko zwracamy uwagę na śpiew ptaków, szum liści, delikatne pluskanie wody w jeziorze.

Kamień z pracy Sławka Sobczaka nie milczy. Swoim kształtem, barwą i ciężarem opowiada własną historię. Ciężarem napina strunę – dzięki niej możemy usłyszeć pieśń – muzykę natury: powiał lekki wiatr. A teraz silniejszy podmuch. Ktoś poruszył kamieniem. Na strunie przysiadł wróbel. Uderzyły w nią krople deszczu. Jest mróz, struna stała się bardziej sztywna, śpiewa inaczej niż w upał. Czy możemy to usłyszeć? Wystarczy na chwilę przystanąć, przestać gadać, wyłączyć telefon, głęboko odetchnąć…

BARTOSZ KOKOSIŃSKI, „OBRAZ POŻERAJĄCY NARZĘDZIA REKREACJI”, 2015 

  • Dlaczego to jest obrazem?   
  • Do czego służą narzędzia?
  • Rekreacja bez narzędzi – czy to możliwe?
  • kiedy rekreacja staje się niewolą?

„Obraz pożerający elementy rekreacji” jest częścią cyklu obrazów Bartosza Kokosińskiego inspirowanych klasycznymi wątkami malarskimi jak malarstwo religijne, batalistyczne, martwa natura, scena rodzajowa czy pejzaż. Praca usytuowana na zewnątrz galerii wpisuje się w pejzaż, z którego czerpie zarówno inspirację, jak i materiał z którego jest zbudowana. Do jej zakomponowania artysta wykorzystał przedmioty z placu zabaw dla dzieci, rowery wodne, łodzie, stroje pływackie, wędki, piłki czy elementy z parku – części ławek, płotu, pomostu, itp. kojarzone z minionym czasem, jak z pocztówkowych pejzaży z lat 70. czy 80.

W ostatnim czasie takie miejsca, jak poznański Strzeszynek szybko się zmieniają. Jednak mimo, że zostają poddane rewitalizacji, ślady przeszłości wciąż są obecne, budując narrację historii nie tylko samych miejsc, ale także zwyczajów, potrzeb i zainteresowań korzystających z nich ludzi. Stare jest wchłaniane i trawione przez nowe i przez naturę, stając się powoli ich częścią, elementem, śladem. Również „Obraz pożerający narzędzia rekreacji” zbiera i wchłania niechciane już i nieużywane elementy pejzażu. Sprzęty składające się na kompozycję są oryginalne, pochodzą z lat 70. i 80., są świadectwem samozaparcia, potu, krwi, woli ćwiczenia i nadziei na relaks i zdrowie tysięcy ludzi. Są też niemym pytaniem o to, czy naprawdę były niezbędne do osiągnięcia celu, jakim jest odpoczynek i zdrowie? Dlaczego potrzebujemy coraz więcej i coraz bardziej wyspecjalizowanego sprzętu, by po prostu odpocząć. Czy naprawdę go potrzebujemy. Czy sprzęt do rekreacji nie stał się fetyszem i narzędziem presji wywieranej przez modę, trendy, kult ciała, młodości, wiecznego wellness i fitness? Czy wreszcie sama rekreacja nie przekształciła się z odpoczynku i przyjemności w kolejne zadanie do wykonania?

CYRYL ZAKRZEWSKI, „MALUM”, 2013 

  • Co znaczy „malum” (łac.)  
  • Co symbolizuje kula?
  • Gdzie przebiega granica pomiędzy harmonią a chaosem?

Obiekt ma kształt kuli wykonanej z kory. Kula w europejskiej kulturze jest uważana za najbardziej doskonałą formę, kojarzy się z nieskończonością, jest symbolem ziemi i wszechświata, spokoju, pełni, spójności i harmonii. Podobnie wiele symbolicznych znaczeń niesie materiał, z którego zbudowana jest rzeźba. Drzewo – we wszystkich starych mitach od dalekiej północy po Morze Śródziemne jest symbolem życia, sił witalnych, trwałości, mądrości i natury. Skandynawowie wierzyli, ze cały świat wspiera się na gałęziach wiecznie zielonego jesionu, w mitologii greckiej było drzewo życia rodzące złote jabłka, pod drzewem mądrości Budda doznał oświecenia, a biblijni Adam i Ewa pod drzewem wiadomości złego i dobrego zjedli swoje jabłko.

Z jednej strony kula otwiera się jak owoc. Z jej wnętrza wystaje rumowisko starych, zużytych mebli. Mebel – materiał z którego został wykonany to też drzewo, ale już martwe, przetworzone, wytwór cywilizacji. Drzewo zamienione w drewno traci wszystkie swoje magiczne właściwości: już nie jest symbolem życia i siły, nie odrodzi się na wiosnę. Przez chwilę użyteczne, szybko staje się śmieciem, znakiem degradacji, przemijania, chaosu, śmierci.

Autor bardzo wyraźnie przeciwstawia mądrość, witalność, trwałość i doskonałość natury – przemijalności i nietrwałości cywilizacji. „Malum” w łacinie ma dwa znaczenia: „zło, niedola, nieszczęście”, ale także „jabłko”- owoc z drzewa wiadomości złego i dobrego – ten właśnie, który zjedli Adam i Ewa w Raju. Rajskie jabłko miało nas nauczyć rozróżniać między tym co dobre, a co złe. Czy potrafimy? Czy nauczyliśmy się harmonijnie łączyć cywilizację, którą sami stworzyliśmy z naturą, która jest nam niezbędna?

ZBIGNIEW SAŁAJ, GUZIK Z TEORII WIDZENIA, 2018 

  • Kto zgubił wielki guzik w parku? 
  • Czy dzieci widzą przedmioty tak samo jak dorośli ?
  • Czy teorie widzenia wyjaśniają jak postrzegamy świat?

Przedmioty, którymi się chętnie otaczamy pełnią w naszym życiu konkretną funkcję, a jeśli ją tracą lub stają się niepotrzebne, czeka je los śmietnikowy. Świat uwolnionych przedmiotów otwiera rozległe pole do działania, w które często i chętnie wchodzą dzieci i artyści. Ci pierwsi w drodze eksperymentu, transformują przedmiot w rodzaj zabawki ( zabawa potęguje doznanie głębszego wnikania w istotę poznawania), drudzy oscylują wokół złożonych aspektów obiektu.

Stare guziki, drewniane szpulki po niciach, klamerki, pudełka po zapałkach, opakowania to przedmioty, które od dzieciństwa najmocniej uruchamiały moją wyobraźnię, napędzając twórcze odruchy, co w efekcie prowadziło do konstruowania obiektów zabawek o zdeformowanej funkcji i wizualności.

Tytuł obiektu plenerowego oraz całego pokazu prac w Galerii ABC „Guzik z teorii widzenia”, przewrotnie sugeruje grę pomiędzy kulturowo zafiksowanym widzeniem, a tym co wychodzi, wymyka się poza regułę i teorię.

Zbigniew Sałaj

WALDEMAR RUDYK, „FORMY NADBRZEŻNE”, 2015 

  • Co to jest abstrakcja? 
  • Co to jest archetyp?
  • Dlaczego to kojarzy się z jeziorem?

 

 

W kontekście powszechnej nadmiarowości (również w obszarze
sztuki) coraz bardziej przekonująca staje się idea, która promuje
ograniczanie produkcji trwałych artefaktów na rzecz działań efe
merycznych. Taką postawę przyjmuje i konsekwentnie realizuje
Waldemar Rudyk. Jego „Formy nadbrzeżne” powstały z opadłych
z drzew suchych gałązek, które artysta zebrał w lesie. Z założenia
praca miała ulegać zniszczeniu w miarę upływu czasu i warunków
atmosferycznych. I tak się stało. Zdjęcie pokazuje pierwotny kształt
rzeźby. Widz, który odwiedzi PVP w kilka miesięcy po ukazaniu się
Przewodnika zobaczy już tylko jej szczątki. W ciągu 10 lat trwania
pracy można było obserwować różne procesy, którym podlegała:
zmiany koloru, butwienie, zasiedlanie drewna przez różne organizmy – mchy, grzyby, owady, porosty, transformacje kształtu
tytułowych form. Wkrótce praca i materiał, z którego została
wykonana opuszczą świat kultury i zostaną przywrócone naturze,
a artysta zrealizuje nowe, równie efemeryczne dzieło.
Rzeźba Waldemara Rudyka odwołuje się do archetypicznych wy
obrażeń. Archetyp (z gr. arche – początek, typos – typ) to pierwotny wzorzec postaci, zdarzenia, przedmiotu, czy motywu, obraz
zakodowany w zbiorowej, budowanej przez wieki pamięci ludzi
przynależących do danego obszaru kulturowego. Dzięki tej wspólnej
pamięci pozioma linia nieodmiennie kojarzy się nam z horyzontem,
skrzyżowane linie z kratą, zamknięciem, zakazem, kolor czerwony
z ogniem, a brązowy z ziemią, pełne koło ze słońcem, a jego wycinek
z księżycem. Formy Waldemara Rudyka nie stanowią ilustracji, czy
wiernego odwzorowania przedmiotów zaobserwowanych w naturze, są abstrakcyjne, czyli nieprzedstawiające. Autor z obserwacji
poszczególnych, jednostkowych przedmiotów wyabstrahował
formę, która nie jest ich kopią, ale pokazuje ich wspólne cechy.
Wdrukowane w naszą zbiorową pamięć archetypy powodują, że
każda podłużna forma, szersza w części środkowej i zwężająca się
przy końcach, nawet jeśli jest maksymalnie uproszczona i pozbawiona detali – zawsze nasuwa skojarzenie z kształtami ryby i łodzi.

ROBERT KUŚMIROWSKI, TĘŻNIA SZTUKI, 2014-2018 

  • Czy Tężnia Sztuki może leczyć? 
  • Czy pozostawienie cennych przedmiotów na zewnątrz jest humanitarne?
  • Jak Tężnia będzie wyglądała w 2073 roku?
  • Czy masz pomysł na własną Tężnię

Monumentalna instalacja R. Kuśmirowskiego, uważana za jedno
z najciekawszych dzieł tego artysty powstała w 2014 r. i po prestiżowej trasie wystawienniczej znalazła stałe miejsce w Poznań
Visual Park. Jej forma nawiązująca do tężni solnych znakomicie
wpisuje się w kontekst rekreacyjnego charakteru parku nad jeziorem. Idea „Tężni” odnosi się natomiast do problematyki, którą od
lat zajmuje się artysta: pamięci, czasu, przemijania, tożsamości
i historii przedmiotu. U Kuśmirowskiego rzecz stanowi narzędzie
przywoływania wspomnień, krytycznego przyglądania się falsyfikacji i nietrwałości idei i przedmiotów (również artefaktów), oraz
nadmiarowości kultury materialnej.
„Tężnia sztuki” jest – jak pisze artysta – „triumfem masy przed
miotów i urządzeń powystawowych, gromadzonych przez 12 lat”.
Przedmioty, które niegdyś grały główne role na wystawach zostały
wyciągnięte z magazynów, poukładane tematycznie i opatrzone
spisem inwentarzowym, charakterystycznym dla zbiorów muzealnych. Zgromadzona w „Tężni” kolekcja niepotrzebnych już
artefaktów pozwala na fetyszystyczny wgląd w ich istotę i historię”.
Te elementy niegdysiejszych dzieł skazane są na unicestwienie –
zgodnie z intencją artysty mają zostać pochłonięte przez naturę.
Pogoda, upływający czas i natura będą miały decydujący wpływ na
ostateczny kształt tężni artystycznej. Przemiany barwne na przed
miotach korodujących, zacieki na konstrukcji drewnianej, procesy
zmian zachodzących z czasem na innych materiałach, ptaki wijące
gniazda w zakamarkach, rośliny, które już zapuszczają tu swoje korzenie – spowodują, że skumulowane w „Tężni” przedmioty i natura
powoli będą się przekształcać w jeden nierozerwalny organizm.

„NIEDŹWIEDZICA” 

  • Co robi niedźwiedź nad jeziorem?  
  • Z czym kojarzą się białe niedźwiedzie?
  • Jaka jest „mowa ciała” niedźwiedzicy?

Biała Niedźwiedzica stoi w Ośrodku Strzeszynek „od zawsze”. Do niedawna nie znaliśmy jej autorki ani pełnego tytułu. Dawny pracownik Ośrodka wspominał, że krótko po zakończeniu budowy Restauracji Oaza odbył się tutaj plener rzeźbiarski. Nie zachowały się inne rzeźby, został tylko biały miś ze stadkiem małych niedźwiadków… Jako historyczny obiekt zastany, została włączona do kolekcji PVP. Z pomocą w ustaleniu „tożsamości” Niedźwiedzicy przyszła kuratorka z Muzeum Narodowego w Poznaniu Anna Borowiec, która 2020 roku poszukując materiałów dotyczących konkursów rzeźbiarskich natrafiła na informację o „Idylli niedźwiedzi” i autorce pracy w katalogu Wystawy Merkury ’68.

Nasza Niedźwiedzica jest wykonana z betonu, artystka nadała jej uproszczoną, surową syntetyczną formę. Wbrew tytułowej „Idylli” niedźwiedzica ma dynamiczną, pełną ekspresji postawę. Stojąc na dwóch łapach, jakby zaniepokojona wykręca do tyłu głowę. Może rozgląda się za czwartym niedźwiadkiem, który podobno kiedyś tu był i zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach?

FILIP WIERZBICKI-NOWAK, „SPACE DELUSIONS”, 2012 

  • Czym jest lustro, odbicie, złudzenie?
  • Odbicie – czy to rzeczywistość?
  • Czy świat, który widzimy jest prawdziwy,
    czy jest iluzją?
  • Kadr – jak zmienia widzenie?

„Space Delusions” („Iluzje przestrzeni”) jest obiektem, który prowokuje do aktywnego obserwowania przestrzeni. Z daleka i w pełnym słońcu wykonana ze stali lustrzanej instalacja staje się prawie niewidoczna, kamufluje się w otaczającej ją zieleni. Jednocześnie lustra multiplikują i kadrują przestrzeń. Widza zaskakuje „wycięty” z otoczenia obraz: drzewa, trawa, krzewy odbite w lustrach są niby takie same jak te prawdziwe, a jednak trochę inne. Sam fakt wykadrowania części znanego otoczenia sprawia, że zaczynamy przyglądać się bliżej. Kadr przykuwa uwagę do tych elementów rzeczywistości obok których przechodzimy, na które patrzymy codziennie, ale ich nie widzimy, są dla nas transparentne. Funkcjonując na co dzień w danej przestrzeni człowiek postrzega ją poprzez system utartych konwencji, nawyków i znaków. Na przykład wiemy i „widzimy”, że drzewa są zielone, ale jaki jest odcień tej zieleni? Ile jest odcieni zieleni na tej małej polance? Jaki kształt mają liście? Tego nie zauważamy. Tak samo fragmentarycznie widzimy wszystko, co nas otacza: przestrzeń miasta, wnętrza, a nawet twarze spotykanych ludzi. Wobec natłoku wizualnej informacji i pośpiechu jaki narzuca cywilizacja XXI wieku takie „filtrowanie” wydaje się niezbędne, jednak zubaża ono w znaczący sposób nasze postrzeganie rzeczywistości.

„Space Delusions” jest ekranem percepcyjnym, urządzeniem optycznym służącym do patrzenia. Uczy uważności, skupienia, skłania do kontemplacji. Przywykliśmy myśleć, że świat, który widzimy to „prawdziwa rzeczywistość”. Tymczasem nasze oko działa podobnie jak lustro: odbija obraz i przetworzony przez układ nerwowy przesyła do mózgu. Każdy z nas widzi trochę inaczej, a odbicie (obraz), który powstaje w naszym oku dla nas jest rzeczywistością. Od sposobu patrzenia i widzenia w znacznej mierze zależy to, jak rozumiemy rzeczywistość. Wystarczy sobie wyobrazić, że nasze oko jest zbudowane inaczej, np. tak, jak oko psa: nie znali byśmy wielu barw, kształty byłyby nieostre, a wzrok skupiali byśmy głównie na ruchu. Jaki byłby wtedy nasz świat, kultura, jaka zbudowalibyśmy cywilizację?

JAROSŁAW FLICIŃSKI „NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI”, 2016 

  • Czego symbolem jest gwiazda? 
  • Co znaczy „panta rei” (łac)?

Gwiazda/Star staje w miejscu, gdzie po raz pierwszy popłynąłem, odkrywając dla siebie tym samym nowy wymiar wolności. Na wiosnę tego roku zatrzymałem się na jeden wieczór w Poznaniu. Przypadek sprawił, że dwie godziny później znalazłem się w Strzeszynku, po raz pierwszy od tamtego upalnego lata  prawdopodobnie 1971. Wspomnienia wróciły.

W moim portugalskim domu zadzwonił telefon. Był to mój stary przyjaciel, który poczuł się w obowiązku poinformować mnie o śmierci naszej wspólnej koleżanki. Dowiedziałem się też, iż nieco wcześniej odeszła również i inna – o tym samym imieniu. Gdy kończyliśmy rozmowę miałem już naszkicowany projekt gwiazdy na tle nieba. Było to na dwa tygodnie przed przyjazdem do Poznania.

Kiedyś zamówiono u mnie obraz z serii Kwiaty. Gdy był już skończony – zadzwoniłem. W słuchawce oprócz ciszy usłyszałem: umarła moja matka. Wróciłem do obrazu i w puste kwadraty pomiędzy kwiatami, domalowałem gwiazdy. To był początek serii Kwiaty i Gwiazdy.

Początek roku 2000 spędzałem w domu przyjaciół w okolicach Bordeaux. Fotografowałem słońce. Jedno ze zdjęć rozpromienionej jasnej kuli przerobiłem na wieloramienną gwiazdę. Prosty rysunek najpierw wyciąłem w papierze, a rano powiększyłem na wielkiej, białej ścianie, a następnie wypełniłem błyszcząca białą farbą. Dom wciąż istnieje, jest w nim i Biała Gwiazda, jednak nic nie jest już tam takie jak było.

Wszystko bezustannie poddawane jest zmianom. Można je w pewien sposób przewidzieć, niekiedy nieco zmienić ich kierunek, jednak nie da się im zupełnie zapobiec. Rzeczywistość płynie jak wielki ocean magmy, tworząc nowe struktury. Każdego dnia, w każdej chwili ktoś, gdzieś płynie pierwszy raz lub zamyka oczy po raz ostatni. My jesteśmy gdzieś pośrodku.

ANDRZEJ  BEDNARCZYK,  „SEN GULIWERA”, 2014 

  • Obcy – kto to jest? 
  • Nieznane – budzi naszą ciekawość, czy lęk?
  • Czy świat kryje jeszcze jakieś tajemnice?
  • Czy my jesteśmy tajemnicą? Dla kogo?

Historia cywilizacji i kultury daje świadectwo, że każdy krąg kulturowy istniał i rozwijał się wobec „drugiej strony”: za wielką wodą,
za górami, za lasami, za horyzontem, w głębinach, w mitycznych krainach itp. Ta „druga strona” była zawsze zasiedlana przez zbiorową wyobraźnię bohaterami i potworami. Mimo różnic między poszczególnymi kręgami kulturowymi te mityczne krainy zawsze dynamizowały ludzką fantazję. Żyjąc w zglobalizowanym świecie nie pozbyliśmy się niepoznanych przestrzeni ale odsunęły się one od nas na tyle daleko, że przestały by częścią naszego codziennego doświadczenia a bohaterów i potwory oglądamy nie w swojej wyobraźni, lecz na ekranach kin, telewizorów i komputerów.

Praca „Sen Guliwera” niweluje barierę ekranu i pozwala widzowi zajrzeć na „drugą stronę” w trakcie spaceru po ścieżkach wiodących wokół Jeziora Strzeszyńskiego. Przy jednej z tych ścieżek, tuż przy kąpielisku na brzegu jeziora ustawiona jest luneta widokowa, przez którą można zobaczyć zarośla drugiego brzegu i ….

Andrzej Bednarczyk

Właśnie mija 10 lat od powstania pracy „Sen Guliwera”, w której Andrzej Bednarczyk przywołuje figurę „Obcego” czy „Innego”. Przez tę dekadę nastąpiło wiele dramatycznych wydarzeń (agresja Rosji na Ukrainę, wojna na Bliskim Wschodzie, rosnący kryzys uchodźczy, nasilenie ruchów migracyjnych), które sprawiły, że cały obiekt oraz pytania i refleksje zawarte w „dymkach największego komiksu na świecie” (tak „Sen Guliwera” określają często odbiorcy) stały się jeszcze bardziej aktualne.

Katarzyna Jankowiak-Gumna

SŁAWOMIR BRZOSKA, „AXIS”, 2014 

  • Co znaczy „axis” (łac.)? 
  • Czy istnieje oś świata?
  • Jak wyobrażali ją sobie Słowianie?
  • Czy wszechświat jest geometryczny?

Sławomir Brzoska działania twórcze utożsamia z wędrówką. W zamkniętej przestrzeni galerii jest to najczęściej medy­tacyjna podróż ze sznurkiem, z którego artysta „buduje” geometryczne, abstrakcyjne formy. Jednak równie ważne są wędrówki prawdziwe, wielomiesięczne przemierzanie odległych od cywilizacji miejsc, gdzie ludzie zachowali swój dawny, koczowniczy tryb życia i gdzie najbardziej dojmujący­mi odczuciami są samotność i niemal pierwotne zespolenie z naturą. Wzorem ludów nomadycznych artysta w czasie wędrówek pozostawia po sobie ślady w formie „szkiców w podróży”: owiniętych wełną kamieni. Wybór konkretnego kamienia i praca z nim odnosi się do najwcześniejszych ludz­kich intuicji związanych z byciem na ziemi. Jest rodzajem aktu ustanawiania Centrum, w którym chaotyczne profanum przemienia się w uporządkowane sacrum.

Kontynuacją i rozwinięciem praktyki symbolicznego wyzna­czania Centrum jest praca w Visual Park. Nawiązuje ona do idei Axis Mundi (łac. oś świata), obecnej od zarania dziejów w tradycji wielu kultur. Wierzono, że Oś (Środek, Centrum) Świata (Wszechświata, Kosmosu) to miejsce święte, uniwer­salny punkt odniesienia, w którym następuje zatrzymanie czasu i możliwy jest pełny kontakt zarówno z przeszłością, jak i przyszłością. To właśnie od Axis Mundi miał się roz­począć proces stwarzania świata. Wyobrażenia czy symbole Osi Świata w różnych kulturach były odmienne: dla austra­lijskich Aborygenów był to święty słup – wspornik nieba, wokół którego z chaosu tworzył się świat – uporządkowana rzeczywistość. Dla Wikingów symbolem Centrum Kosmosu był czczony jako bóstwo wielki jesion. Słowianie za święte drzewo uważali dąb, magiczne właściwości przypisywano też górom, np. Łysej Górze i Ślęży.

 

MAURYCY GOMULICKI, LIVING SUGAR, 2016

  • Czego symbolem może być cukierek?     
  • Co spotkało Pinokia w krainie zabawek?

Strzeszyński park był dla mnie miłym zaskoczeniem. Jest to obiekt “zmartwychwstały” po okresie PRL-owskiej dekadencji, zachowujący jednak cały czas oryginalny charakter ośrodka sportu i rekreacji. Jak większość takich miejsc w naszej strefie klimatycznej park strzeszyński zmienia charakter w ciągu roku – melancholijny jesienią i zimą, ożywa na wiosnę, aby dojść do apogeum w czasie miesięcy letnich. Interesuje mnie ten moment wakacyjnej ekstazy, swoistych pół-wakacji, których nie można już nazwać “latem w mieście”,  nie są one jednak też 100% ucieczką na łono natury. Dominuje atmosfera festynu, zaludniają się zielone plaże, ciche zwykle jezioro rozbrzmiewa okrzykami rozbrykanej czeredy kąpiących. Pojawiają się kolorowe budki, o kontrowersyjnej wprawdzie urodzie, lecz niezmiennie gwarantujące 5 minut słodkiej zatraty. Pośród śmiechów i pisków następuje prawdziwa hekatomba gofrów, kilotony lodów roztapiają się w słońcu, kapiąc na rozgrzane ciała dorosłych i dzieci. Jest w tym całym letnim chaosie coś co jest mi szalenie miłe – witalność manifestująca się w niefrasobliwej radości i zabawie. 

Dysponując takim kontekstem zdecydowałem się na wywołanie słodkich duchów – moja instalacja to dwa gigantyczne karmelki nawiązujące wprost do tradycyjnych, zanikających już, choć jeszcze istniejących na polskim rynku “odpustowych” cukierków w kształcie wygiętych laseczek, używanych po dziś dzień do dekorowania bożonarodzeniowych drzewek. Zainteresowała mnie przeskalowana manifestacja słodkiej pokusy – postanowiłem implantować do tego niby-raju dwóch gości z Candylandii – z rozkosznej a grzesznej krainy cukierniczych wybryków paralelnej do Paese dei balocchi do którego trafił Pinokio. Powstałe obiekty to dwa totemy-peryskopy, które obdarzone cyklopim okiem zyskują charakter bytów osobowych. Mam nadzieję, że będą dobrymi towarzyszami i zarazem obserwatorami wakacyjnych szaleństw a w bardziej ponurej aurze, która nieuchronnie spowije szarym woalem to miejsce, będą przypominać, że jeszcze wróci do nas Lato.

Maurycy Gomulicki

BOGUSŁAW BACHORCZYK, KRÓLIK, KTÓRY WIDZIAŁ JUTRO, 2017 

  • Co królik zobaczył jutro? 
  • Dlaczego żółć jest kolorem sygnałowym
  • Czy to jest zabawa, czy walka?

„Królik, który widział jutro” jest kontynuacją i rozwinięciem podjętego w trakcie sympozjum tematu. Rzeźba – podobnie, jak elementy wcześniejszej instalacji ma kształt dwóch foremek – królików –  do wykrawania ciasteczek. Foremki – i te do pieczenia ciasteczek i te do zabaw w piasku kojarzą się zwyczajowo z dzieciństwem, zabawą i łakociami, z domem, beztroską i bezpieczeństwem.  Rzeźbiarska kompozycja składa się z dwóch dynamicznych króliczych figur, między którymi autor zbudował  wyraźnie odczuwalne napięcie – wyglądają tak, jakby ze sobą walczyły, lub za moment miały się zetrzeć. Przeskalowane (rzeźba ma blisko 3,5 m wysokości) i umieszczone w oderwanym od zwyczajowego otoczeniu królicze foremki Bogusława Bachorczyka nabierają nowych, zgoła odmiennych znaczeń.  Choć można je zapewne interpretować na kilka różnych i równouprawnionych sposobów, to jednak najbardziej narzucający się trop wiedzie poprzez kontekst wcześniejszej twórczości B. Bachorczyka,  w tym pracy zrealizowanej w trakcie Summer Jam 2016. Oglądane przez ten pryzmat króliki przewrotnie nie tracąc swojej niewinność foremki i skojarzeń z „domowością” i dzieciństwem,  stają się metaforą kształtowania, formowania, może także (ukrytej?) agresji, konfliktu, zderzania.

Katarzyna Jankowiak-Gumna

PIOTR KORZENIOWSKI, STRUKTURY ULOTNE – TRZCINA, 2015 

  • Na czym polega harmonia wielu elementów?  
  • Co sprawia, że dany zbiór elementów postrzegamy jako całość?
  • Czym jest rytm?
  • Jak perspektywa zmienia widzenie formy, kształtu, bryły?

Podstawą kompozycji „Struktury ulotne – trzcina” jest obserwacja podobnych, powtarzających się elementów rzeczywistości, które – występując w grupie  – w fascynujący sposób porządkują się, tworząc rodzaj zorganizowanej struktury, którą możemy postrzegać jako całość. Jej elementy składowe wiąże szczególny rodzaj wzajemnych relacji i zależności. Należą do nich: wspólne cechy (są do siebie podobne, choć nie identyczne),  multiplikacja (jest ich wiele, nie jeden lub dwa), kierunek (są pionowe, poziome lub ukośne), rytmizacja (są usytuowane w podobnej od siebie odległości). Te właśnie czynniki sprawiają, że struktura złożona
z wielu elementów wydaje się nam harmonijną całością.

Obiekt „Struktury ulotne” jest prostą wizualną metaforą procesu, który sprawia, że zbiór podobnych elementów organizuje się w całość. Spoiwem – wizualnym ekwiwalentem siły hierarchizującej i harmonizującej całą strukturę jest światło, które kładąc się  zróżnicowanymi co do kształtu i wielkości plamami na poszczególnych elementach kompozycji formuje kształt lewitującej w przestrzeni doskonale uporządkowanej, świetlnej bryły geometrycznej. Jej wygląd zmienia się w zależności od perspektywy z jakiej jest obserwowana.

Ur. w 1970 r. Studia na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie w pracowni doc. Zbigniewa Grzybowskiego, dyplom w 1997 roku. Obecnie jest profesorem macierzystej uczelni gdzie prowadzi autorską pracownię rysunku na Wydziale Malarstwa oraz zajęcia na kierunku Edukacja Artystyczna. Dziekan Wydziału Malarstwa ASP w Krakowie w latach 2012-2016. Zajmuje się malarstwem, rysunkiem i fotografią. Swoje prace prezentował na ponad 20 wystawach indywidualnych, m. in. w Poznaniu, Krakowie, Kielcach, Innsbrucku, Warszawie, Görlitz, Berlinie. Uczestniczył w ponad 100 wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Stale współpracuje z ABC Gallery w Poznaniu.

REPLIKA NEONU WG PROJEKTU ZBIGNIEWA KAI, STRZESZYNEK – WYPOCZYNEK, 2019 

  • Czy neon może być dziełem sztuki?   
  • Które neony z lat 70. zostało ostatnio odtworzone w centrum Poznania?

Replika monumentalnego neonu autorstwa nieżyjącego już wybitnego grafika, autora scenografii, współtwórcy polskiej szkoły plakatu Zbigniewa Kaji. Neon przedstawiający motywy związane z pejzażem i sportami wodnymi (fale jeziora, słońce, żaglówka) został zrealizowany w połowie lat 70tych na ścianie kamienicy na skrzyżowaniu ulic Hetmańskiej i Głogowskiej w Poznaniu. W latach 80 tych został zdemontowany i bezpowrotnie zniszczony. Replika powstała na podstawie dość szczątkowej biało-czarnej dokumentacji fotograficznej.

PAWEŁ MATYSZEWSKI „TRANSPLANTACJE”, 2020

  • Czym jest obieg materii w przyrodzie?
  • Ile żyje tu organizmów?
  • Jaki wpływ na rzeźbę ma czas?
  • Czym są reducenci i producenci?
  • Czy to jest jeszcze rzeźba?

Paweł Matyszewski podążając za ideą osadzonego w naturze i nieinwazyjnego dla niej, procesualnego dzieła sztuki stworzył nowe siedlisko dla roślin i innych organizmów. Jego „Transplantacje” są kontynuacją i rozwinięciem cyklu obrazów zatytułowanych „Przebarwienia”. „To wieloznaczny rzeczownik o wyraźnie negatywnych konotacjach.” – pisze autor o tytule swoich obrazów – „Nadmierne nasycenie barwą, niepożądane zmiany odcienia, ciemnienie, powstawanie plam na ludzkiej skórze, zmiany w zabarwieniu całej rośliny lub jej części. Plama, skaza, zmaza, liszaj, stygmat, wykwit, piętno. W cyklu prac malarskich przebarwienia wiążę z nieoczywistością barw w świecie żywych organizmów roślinnych i ludzkich. Mają abstrakcyjny charakter, jednocześnie nawiązując do fenomenu modyfikacji ciała, budzą skojarzenia z tkankami i zdegradowanymi, zmurszałymi płaszczyznami. W instalacji Transplantacje w Poznań Visual Park proces „przebarwień” oddaję naturze”. 

Obiekt zbudowany jest z tkanki drzewnej – martwej i żywej. Podłoże w nasuwającym skojarzenia z mandalą kształcie koła o średnicy 12 m artysta ułożył z pni drzew kilka lat wcześniej powalonych przez wichurę. Kłody zostały okorowane, oszlifowane, artysta zaokrąglił ich końce. Reszty dokonało słońce wybielając drewno, które stało się podobne do rozrzuconych w trawie kości. W obrębie tej kościanej mandali P. Matyszewski dokonał tytułowej transplantacji sadząc samosiejki drzew (brzóz i sosen) przywiezione z rodzinnych okolic Puszczy Knyszyńskiej. Tak oto artysta w swojej instalacji niemal dosłownie, ale też w symboliczny sposób powtórzył cykl natury: z pni starych, martwych rzeźb stworzył siedlisko i podłoże dla nowego życia i zainicjował proces długotrwałych i fascynujących zmian.

W ciągu czterech lat paca przeszła szereg metamorfoz, poczynając od „przebarwień”: za smugi i plamy różnej wielkości, kształtu i barwy od szarej do czarnej odpowiadają warunki atmosferyczne oraz różne gatunki grzybów, mchy, porosty, owady. Powoli zamieniają „kości” martwych drzew w żyzną próchnicę – pokarm dla nowych. Mandalę zasiedliły też inne gatunki: kilka odmian traw, szczawie, dziewanny, babki lancetowate, krwawniki, wyka. Powoli, bardzo powoli „Transplantacje” zamienią się w niewielki brzozowo-sosnowy zagajnik, a po martwych kłodach nie zostanie nawet ślad. To proces, który na co dzień dzieje się w naturze. Tutaj, w PVP mamy możliwość obserwowania jego kolejnych etapów z bliska, sprawdzenia, ile czynników ma wpływ na jego przebieg i jak długo trzeba czekać by ze szczątków i samosiejek powstała niewielka kępa drzew.

Paweł Matyszewski

MARCIN ZAWICKI „GRZYBY”, 2022

  • Komu i dlaczego stawia się pomniki?
  • Co jest największym organizmem na świecie?
  • Gdzie szukać prawdy, na wierzchu, czy pod spodem?

Prace malarskie Marcina Zawickiego powstają w oparciu o przygotowanie wcześniej makiety – rodzaj autorskich martwych natur. Instalacje przestrzenne, które początkowo artysta tworzył jedynie po to, by posłużyć się nimi jako modelami do malarskich realizacji, z czasem stały się autonomiczną formą jego wypowiedzi często osiągając monumentalne rozmiary. Tak jest również w przypadku realizacji w Poznań Visual Park: obiekt Marcina Zawickiego w kolekcji poznańskiego parku rzeźby ma formę gigantycznych ośmiometrowych grzybów „wyrastających” z naturalnie rosnącej kępy krzewów.  Grzyby – biologicznie tajemnicze organizmy sklasyfikowane jako odrębne królestwo dopiero w II połowie XX w., kulturowo są silnie konotowane magicznie, traktowane jako łącznik z innymi poziomami świadomości, czy wyższym wymiarem. Formalnie grzyby ustanawiają kształty ewidentnie falliczne, stąd kojarzy się je również z płodnością a trwałość i ekspansywność grzybni zapewnia grzybom status symbolu niezniszczalności i biologicznej żywotności.

Metaforyczny potencjał grzybów zadecydował zapewne o wieloletniej fascynacji artysty: gąbczaste struktury grzybni i wyniosłe formy owocników regularnie pojawiają się na jego obrazach, rysunkach, stanowią znaczące elementy realizacji przestrzennych. „Grzyby są wszędzie, a jednak łatwo je przeoczyć.” – pisze brytyjski biolog Merlin Sheldrake – „Są w was o dokoła was. (…) Jedzą skały, tworzą glebę, trawią polutanty, karmią i uśmiercają rośliny, przeżywają w kosmosie, wywołują halucynacje, produkują żywność, wytwarzają leki, wpływają na zachowanie zwierząt i oddziałują na skład ziemskiej atmosfery. (…). Im więcej dowiadujemy się o grzybach, tym bardziej wydają się niezastąpione”. Tym zadziwiającym, tajemniczym, nierozpoznanym (prawdopodobnie 90% gatunków pozostaje wciąż nieodkryte) organizmom, które decydują o istnieniu i przebiegu życia na naszej planecie Marcin Zawicki poświęca pomnik. Z całą pewnością zasłużony.

 

IZABELLA GUSTOWSKA „…SIAŁA BABA MAK…”, 2023

  • A co ONA opowiada, ta Makówka?    
  • Co tak mruga i powtarza siała baba mak?
  • Połóż, połóż się na łące, bądź szczęśliwa
  • Ty dziewczyno, Ty kobieto, jesteś silna, jesteś mądra
  • Zasiej mak, zasiej mak

Izabella Gustowska przyjęła założenie, że forma jej pracy w PVP ma wywodzić się z otoczenia, w jakim zlokalizowany jest poznański park rzeźby – czyli łąki nad Jeziorem Strzeszyńskim – i w taki kontekst harmonijnie się wpisywać. Forma miała być przyrodnicza, organiczna, roślinna. Wybór padł na makówkę. Artystkę zainspirował piękny kształt smukłej, wiotkiej łodyżki, która unosi proporcjonalnie dużą i ciężką, krągłą główkę zwieńczoną misterną koroną.

Izabella Gustowska jest artystką multimedialną, w jej pracach równoważne do obrazu czy formy przestrzennej są dźwięk, światło i ruch. Tworzone przez nią obiekty, video-instalacje i filmy najczęściej wykorzystują wszystkie te środki wyrazu jednocześnie. Toteż dodatkowym atutem wybranej formy była jej akustyczność: makówka przecież grucha, szeleści, grzechocze zgromadzonymi w niej ziarenkami maku.

Do zbudowania narracji wokół makówki artystka zaangażowała popularną piosenkę, wywodzącą się prawdopodobnie z ludowej tradycji, którą znamy z tekstu Edwarda Hulewicza i repertuaru Trubadurów z lat 60., tytułową „Siała baba mak”.

Izabella Gustowska przez historyków sztuki uznawana jest za artystkę, która stworzyła fundament dla współczesnej feministycznej historii sztuki w Polsce. O jej profeministycznej postawie świadczą zarówno jej własne prace, jak i fakt, że jako jedna z pierwszych zainicjowała kilka znaczących wystaw sztuki kobiet. Podążając za swoimi przekonaniami przeredagowała zatem treść piosenki i dopisała kolejne zwrotki. Z nowej wersji tekstu jasno wynika, że Baba doskonale wiedziała, jak siać mak i dziada do tego nie potrzebowała wcale.  Dyskretny szelest nasion maku artystka przełożyła na śpiew – czujka ruchu inicjuje odtwarzanie pieśni nagranej przez Chór Pogłosy, eksponując feministyczny wydźwięk instalacji i nadając obiektowi nieco magiczny i rytualny charakter, który wzmaga się po zapadnięciu zmroku, kiedy czasza makówki zaczyna świecić delikatnym oranżowym blaskiem.

 

DOMINIK LEJMAN, WE MISS, WHAT WE MISS, 2023

  • Czy drzewa mają pamięć, czy ziemia pamięta o drzewach? 
  • Czy warto dodawać do świata nowe przedmioty, czy może wystarczy pokazywać to, co istnieje, w nowym świetle?
  • Czy wiesz, że sztuka jest formą umowy nie dającej odpowiedzi, ale przestrzeń, w której możesz się swobodnie poruszać, współtworząc jej znaczenie?

Realizacja D. Lejmana w Poznań Visual Park swoim charakterem nawiązuje do innych projekcyjnych prac artysty. Tym razem jednak nie jest to projekcja w dosłownym tego słowa znaczeniu. Autor wykorzystuje luminofory w formie drobnych kamieni, które wokół pnia złamanego przez wiatr, martwego drzewa układają się w mozaikowy rysunek, odtwarzający negatywowy, świecący cień tego samego drzewa sprzed lat, kiedy było w stanie rozkwitu.

Tytuł, jaki artysta nadał swojej pracy w PVP „we miss, what we miss” jest cytatem z wiersza nowojorskiego poety Howarda Altmanna, z którym Dominik Lejman od lat współpracuje i którego wiersze zostały wyeksponowane projekcjami na cyklu poświęconych im obrazów. „We miss, what we miss” można tłumaczyć na kilka sposobów. Słowa te – i cały wiersz – ewokują pewien niedosyt, utratę, tęsknotę. I do utraty, nieobecności czy przywoływania innej niedefiniowalnej kategorii obecności odnosi się obiekt Lejmana w PVP. Filozof i historyk sztuki Hubertus v. Amelunxen pisze, że prace Lejmana „przenoszą nas w czas rozciągnięty, a minione trwanie przemieniają w czas, którego aktualnie doświadczamy”.

Zestawienie martwego pnia i widocznego w nocy „śladu pamięci” drzewa, generuje głębokie refleksje dotyczące naszej relacji z naturą, jej przemijaniem i degradacją, jak również szerszych kwestii egzystencjalnych. Można przypuszczać, że znaczenia eksponujące relacje kultury z naturą będą się uwidaczniały coraz bardziej w miarę starzenia się, czy też dojrzewania obiektu: będzie go przysłaniał śnieg, pokrywały opadające liście, może porośnie mchem, glonami. Jest to obiekt pozostający w ścisłej interakcji z naturą, jego sposób funkcjonowania bowiem zależy od tego jak długo i z jakim natężeniem będzie świecić słońce i jak ciemne i zachmurzone będą noce.

Nocny spektakl pojawiania się luminescencyjnego cienia drzewa kończy się o świcie powolnym jego zanikaniem, do granicy subtelnej widoczności wśród trawy na łące otaczającej samotny pień. 

KRZYSZTOF MANIAK, 52°27’36.6″N 16°49’48.6″E, 2024

 

52°27’36.6″N 16°49’48.6″E to realizacja w bezpośredni sposób nawiązująca do tradycji land-artu.  Artysta odwołuje się do realizacji tego nurtu zapoczątkowanego w latach 60. XX wieku (Robert Smithson, Richard Long, Nancy Holt), ale sięga także głębiej: do reliktów pradziejów ludzkich, takich jak wielki szlak menhirów z ok. 3000 lat p.n.e. w Carnac w Bretanii, olbrzymie rysunki wyryte w skale w dawnym państwie Inków w Andach czy megalityczne budowle w Wietrzychowicach. Nie zawsze znamy pierwotne funkcje tych konstrukcji, jedno wiadomo na pewno – każda z nich w spełniała odwieczną potrzebę człowieka, żeby pozostawić trwały ślad swojej ulotnej obecności na ziemi. Artysta sankcjonuje te potrzebę i powtarza gest w sposób dosłowny, godząc się na zmiany, które na jego miejscu 52°27’36.6″N 16°49’48.6″E przyniesie czas, natura, a może i człowiek.

To praca o czasie- pisze artysta – naszym ludzkim i tym geologicznym, przekraczającym znacznie naszą długość życia. Obserwując wybrane fragmenty pejzażu, otaczający mnie w danym momencie teren, zastanawiam się jakie jego fragmenty zostały przekształcone przez człowieka – przekopane, wydrążone, obniżone lub podwyższone w określonym celu, wykarczowane czy sztucznie obsadzone. Ile czasu musi upłynąć by miejsca te (kiedy nikt już ich nie będzie odwiedzał ani o nie dbał) wróciły do stanu pierwotnego, tracąc swoje przeznaczenie i rozpoznawalność jako intencjonalne działanie gatunku ludzkiego.
Tworząc tę pracę myślałem właśnie o tym jak niewiele po nas zostanie. O trwałości materiału, pamięci, śladach wykonanej pracy, o tym, że chciałbym stworzyć miejsce w strzeszyńskim parku do nieoczywistych spacerowych eksploracji, zmieniających doświadczenie tej przestrzeni. Miejsce z ziemi, choć na chwile.

EKO-ŁĄKA EDUKACYJNA

 

  • Ile tu rośnie gatunków?
  • Co – poza trawą – składa się na łąkę?
  • Jak smakuje tasznik pospolity?

    Codziennie, idąc choćby na spacer mijamy tysiące roślin, ogromne,  nieprzebrane, fascynujące bogactwo natury. Co widzimy? Że jest zielono, coś zakwitło na żółto czy niebiesko, coś ładnie pachnie. A co wiemy? – bardzo niewiele.

Dlatego założyliśmy Eko-łąkę, nie koszoną, nie nawożoną, nie uprawianą. Chcę wyraźnie podkreślić – to nie jest popularna ostatnio „łąka kwietna”, których w ostatnich latach w trosce o bioróżnorodność i zapylacze sporo się wysiewa w zastępstwie tradycyjnych, równo przycinanych trawników. To bardzo słuszny i pożyteczny kierunek działań władz zarządzających zielonymi terenami miast. Nam jednak chodziło o łąkę będącą w 100% naturalną częścią środowiska Strzeszynka, niewielki kawałek zachowany w jego pierwotnym kształcie bez wprowadzania nowych gatunków, wydzielony z 7 ha sąsiadujących łąk, które są regularnie wykaszane na użytek korzystających z Ośrodka ludzi.

Tutaj każdy może spraw­dzić: na czym leżymy odpoczywając w Strzeszynku, po czym depcze­my idąc na spacer, z ilu gatunków traw i z ilu innych roślin składa się zwykła łąka i jak by wyglądała, gdyby nie była regularnie koszona, wydeptywana, gdyby nie rozpalano na niej ognisk i grilli. Tu zobaczymy, co zakwita na fioletowo, a co na żółto, dowiemy się, co pomaga na kaszel, a co na urodę, które rośliny sprawiają, że tak pięknie pachnie skoszone siano, co lubią pszczoły, a co motyle, jak wyglą­da dziewanna lub wyka, czym Achilles leczył rany swoich wo­jowników, o co chodzi z dziurami w dziurawcu i z czego babki zielarki w średniowieczu warzyły swoje tajemne napary. To teren, gdzie można poobserwować naturalne procesy zachodzące w przyrodzie.

Bardzo ważny jest także wizualny aspekt Eko-łąki. Rośliny są piękne, a różnorodność form, kolorów, odcieni, wielkości – nieprzebrana. Niektóre gatunki roślin różnią się od innych drobnymi szczegółami: krojem liścia, włoskami na łodyżce, odcieniem koloru kwiatostanów, układem liści na łodydze, kształtem owocników. Próba rozpoznania tych gatunków i odróżnienia np. lucerny siewnej od wyki ptasiej to dla niewprawnego oka spore wyzwanie, ale też znakomite ćwiczenie uważnego i wnikliwego patrzenia.

 

© 2014 ABCGALLERY. All rights reserved.
Strony internetowe Poznań